Dwunastu sędziów

Dwunastu sędziów Rzeczypospolitej

Dwunastu sędziów Rzeczypospolitej - dwa pełne składy orzekające, w tym jeden skład NSA i jeden skład WSA orzekający dwukrotnie oraz sześć składów jednoosobowych - wypowiedziało się już w sprawach naszych starań  o dostęp do informacji samorządowej. To tyle samo co w słynnym filmie Lumeta o ławie przysięgłych - „Dwunastu gniewnych ludzi”. To prawie połowa składu Krajowej Rady. To pełny skład Komisji Rewizyjnej. Dwunastu zawodowych sędziów ...

Rozstrzygnięcie jest jednoznaczne. Zacytujmy jeszcze raz fragment z prawomocnego wyroku WSA (po oddaleniu skargi kasacyjnej Prezes Izby), którego wykonania domaga się Kolega B.:

„Zasadniczym pytaniem w rozpoznawanej sprawie było rozstrzygnięcie, czy żądana przez skarżącego informacja jest informacją publiczną i czy Prezes Polskiej Izby Rzeczników Patentowych należy do podmiotów zobowiązanych w rozumieniu art. 4 ust. 1 i 3 powołanej ustawy do udzielenia tej informacji. Zdaniem Sądu, żądane przez skarżącego nagrania (kopie dźwiękowe) określone w jego wniosku z dnia 5 lutego 2011 r., wbrew twierdzeniu pełnomocnika organu, stanowią informację publiczną w rozumieniu art. 6 ust. 1 pkt 2 i 3 ustawy o dostępie do informacji publicznej.” (cytat z prawomocnego wyroku w sprawia II SAB/Wa 142/11, dostępnego publicznie w bazie orzeczeń NSA)

Przypomnijmy, że Kolega B. domaga się udostępnienia kopii dźwiękowej nagrania sporządzonego na posiedzeniu Krajowej Rady w dniu 10 kwietnia 2010 r. na nośniku magnetycznym lub optycznym oraz kopii dźwiękowej nagrania z przebiegu VII Nadzwyczajnego Krajowego Zjazdu Rzeczników Patentowych z dnia 12 stycznia 2011 r., na nośniku magnetycznym lub optycznym.

Jednoznaczny pogląd sądu – ustalenie statusu wskazanych informacji – otwiera drogę do dalszych działań. Oczywiście działania te mogą być różne. Ale sąd ustalił, że mamy do czynienia z informacją publiczną.

W tak jednoznacznym stanie prawnym członkowie Prezydium kierują do Kolegi B. list otwarty,  w którym w istocie pomijają ustalenia sądu. Członkowie Prezydium stawiają natomiast Koledze zarzut spowodowania przez niego rezygnacji Prezes i Prezydium z zajmowania się innymi sprawami samorządu.  Rozwiązanie jest bardzo proste i aż wstyd go przypominać – wystarczy udostępnić informacje i zająć się tymi innymi sprawami. A dostęp do informacji dla członków jest fundamentalną sprawą samorządu i wykonywania przez niego ustawowych funkcji, jest równie ważny jak te inne „istotne dla nas, wszystkich rzeczników, sprawy samorządu”.

Mówimy przecież o informacji samorządowej, do której mamy niezbywalne prawo jako członkowie Izby. Prawa tego nikt nie nadaje, nikt nie może odebrać, wynika ono z naszej wolności. Jeżeli ktoś nie uznaje prawa naturalnego jako podstawy wszelkiego porządku -  wskazujemy, iż nasze prawo wynika również z przepisów Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka z 1948 roku (art. 19) i z Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej (art. 30 i art. 61).  Starając się o dostęp do informacji – korzystamy z naszych praw, co podkreślił jeden z sądów w ustnym uzasadnieniu. 

Zapytajmy więc - dlaczego Prezes Izby odmawia członkom samorządu dostępu do informacji, która nie tylko ma status informacji samorządowej ale również przymiot informacji publicznej ? Jakie racje przemawiają za takim uporem w braku udostępnienia ? W imię czego ponosimy trudy dochodzenia do prawdy dopiero w postępowaniu sądowym, w którym organy samorządu swoimi wypowiedziami narażają się na odebranie im przez sąd głosu, co miało miejsce podczas rozprawy przed NSA ?

Zapytajmy też - ilu jeszcze zawodowych sędziów musi się wypowiedzieć, by Prezes Izby i członkowie Prezydium (łącznie z Prezes to troje prawników, w tym jeden radca prawny) zechcieli przyjąć do wiadomości wskazane rozstrzygnięcie sądów ? Jak długo jeszcze będzie trwało zaprzeczanie istocie wyroku ? Skoro w Prezydium są prawnicy, to powtórzmy pytanie sprzed dwóch tysięcy lat – Quousque tandem abutere ... patientia nostra ? Quam diu etiam furor iste ... nos eludet  ?

A może porozmawiamy ? W trosce o przyszłość demokracji samorządowej i poszanowanie niezbywalnych praw członów samorządu bezustannie proponujemy dialog.  Członkowie Prezydium nie chcą rozmawiać. Jest natomiast histeria, okrzyki i wychodzenie z sali obrad, a teraz – list otwarty.

Zatem życzę wszystkim – przed Świętami Wielkanocnymi -  by dojrzeli do kompromisu. Po raz kolejny zapraszamy do rozmowy.  Kto odpowie na zaproszenie ?

P.S.

Jeszcze raz przytaczam słynną już sprawę (relacja z rozprawy przed NSA, Gazeta Wyborcza 1.03.2012, wydanie internetowe, cytat):

„W imieniu prezydenta występował adw. Roman Nowosielski. - W tym procesie nie chodzi o dostęp do informacji publicznej, tylko o to, czy prezydent podlega kontroli. Co się stanie, jeśli opinia publiczna dostanie wgląd w te opinie i okaże się, że prezydent postąpił wbrew nim? Będzie prezydenta rozliczać, żądać wyjaśnień. A według konstytucji prezydent się nie tłumaczy. Jego decyzje są swobodne, uznaniowe. Nie wymagają uzasadnienia. Jego władza jest dyskrecjonalna, a konstytucja sytuuje go poza kontrolą - mówił. I wnioskował, by NSA zwrócił się do Trybunału Konstytucyjnego z pytaniem, czy prezydent podlega art. 61 konstytucji, który mówi o prawie dostępu obywateli do informacji o działaniach władzy publicznej i do jej dokumentów.

Sąd nie znalazł do tego podstaw. - Słuchając wywodów pana mecenasa, miałam wrażenie, że pomylono władzę prezydencką z władzą królewską, która pochodziła od Boga i nie podlegała żadnej kontroli - mówiła sędzia Irena Kamińska, uzasadniając wyrok. - Prawa prezydenta do podejmowania decyzji samodzielnie, uznaniowo, w sposób wolny od nacisków nie należy mylić z brakiem jakiejkolwiek kontroli społecznej nad działalnością prezydenta. To by była dyktatura.”

Andrzej Kacperski

30.03.2012