Sylwetka

PIOTR P. LISIECKI

Prawnik, absolwent Uniwersytetu Łódzkiego oraz Harward & Columbia Study in Europe, w Salzburgu, w latach 1980 - 1981 inicjator działań zmierzających do restytucji zawodu rzecznika patentowego i członek-założyciel Stowarzyszenia Rzeczników Patentowych (SRP), współautor koncepcji samorządności zawodów rzecznika patentowego i radcy prawnego, autor pierwszego projektu ustawy o rzecznikach patentowych przywracającego pojęcia zawodu i samorządu rzeczników patentowych, współautor ustawy o wynalazczości i o radcach prawnych, autor i współautor opracowań naukowych dotyczących prawa własności przemysłowej i międzynarodowego prawa handlowego, współautor wstępnego projektu SRP kodeksu ochrony własności przemysłowej ekspert z zakresu ochrony własności intelektualnej Sejmu RP. Rzecznik patentowy, wpisany na listę od dnia 5 kwietnia 1967, nr wpisu 349, pierwszy Prezes Polskiej Izby Rzeczników Patentowych po reaktywowaniu w 1993 roku samorządu zawodowego, członek licznych organizacji zawodowych krajowych, zagranicznych i międzynarodowych, prawnik i rzecznik patentowy o bogatym doświadczeniu legislacyjnym i głębokiej praktyce w dziedzinie obrotu międzynarodowego - znawca zagranicznych systemów prawnych, wieloletni wykładowca szkoleń dla kandydatów i aplikantów rzeczników patentowych i radców prawnych.

Krzewiciel zasad etyki zawodowej, propagator idei wolnego zawodu rzecznika patentowego i radcy prawnego, a jednocześnie człowiek renesansu - miłośnik tradycji i historii, kultury narodowej i europejskiej, podróżnik, smakosz i znawca kuchni polskiej. Piotr zmarł nagle 28 lutego 1999 roku. Jego nagłe odejście stanowiło ogromne zaskoczenie i głęboki wstrząs. Walczył przecież z poważnymi problemami zdrowotnymi już od lat, utrzymu­jąc oto­czenie w przeświadczeniu, że pomimo tego jak na opoce można na Nim pole­gać, a sprawy Mu powierzone uważać za pozytywnie załatwione. Zawsze był solidnie przygoto­wany, punktualny i zazwyczaj skuteczny. Sprawy naszego środowiska oraz zagadnienia gospodarcze i systemowe, w obrębie których rzecznicy funkcjonują, od lat były w centrum Jego uwagi. Był inspiratorem i nauczycielem w dążeniu do samorządności i toż­samości za­wodowej środowiska rzecznikowskiego. Udostępnił nam swe bogate doświad­czenie z okresu budowy samorządu zawodowego radców prawnych.

Gdy w 1980 roku rozważał w wąskim kręgu znajomych ideę integracji środowiska, jako podstawowego warunku realizacji marzeń o wolnym zawo­dzie, wszystkim wydawało się to nierealne, stanowiliśmy bowiem faktycznie zatomizowaną i rozproszoną grupę zawodową, funkcjonującą zgodnie z ustawą o rzecznikach patentowych z 1966 r., która zredukowała pojęcie „rzecznik pa­tentowy” do nazwy stanowiska pracy w jednostce gospodarki uspołecznionej. Pomysł zawiąza­nia niezależnego Stowarzyszenia Rzeczników Patentowych miał w nim żarliwego zwolennika, a pierwszy statut SRP – organizacji skupia­jącej zain­teresowanych w strukturze poziomej, był Jego dziełem. Jak przenikliwe i dalekowzroczne były rady Piotra każdy może dziś sam ocenić. SRP - jako stowarzyszenie ogólnokrajowe zarejestrowane w Poznaniu, nie zostało poddane restrykcjom na podstawie dekretów o stanie wojennym. Mogliśmy prowadzić działalność, doskonalić się zawodowo, a w chwili przemian roku 1989 aktywnie włączyć się w nurt prac legislacyjnych - by w końcu, po 13 la­tach, wybić się na samorządność.

Tempo Jego życia zawodowego zawsze było wysokie, a podjęcie służby samorządowej wzmogło je dodatkowo, bo swoje funkcje publiczne pełnił zawsze honorowo. Pierwszy Krajowy Zjazd Rzeczników Patentowych powierzył Piotrowi funkcję Prezesa Izby. Wybór był słuszny. Piotr był bowiem w znacznej mierze sprawcą i zworni­kiem nowego stanu prawnego. Piotr jako Prezes Izby, a jednocześnie twórca projektów legislacyjnych, zawsze świadom pożądanego stanu docelowego, zmierzał do wytyczenia drogi do światowych standardów, obowiązujących naszych zagranicznych kolegów, zarówno tych co pozostają w stosunku pracy w wielkich korporacjach, jak i funkcjonujących w prywatnej praktyce. Piotr podkreślał zawsze, że ustawa z 1993 roku, oparta na projektach z końca lat osiemdziesiątych, jest wielkim kompromisem z ówczesną rzeczywi­stością. Traktowana była od początku jako nieunikniony etap przejściowy do pełnej samorządności zawodowej. Żalem napełniało jedynie Piotra, że okres Jego prezesury zbiegł się z początkową fazą budowania podstaw ekonomicz­nych dla realizacji idei w pełni wolnego zawodu, a aktywność wielu rzeczników na forum samorzą­du uległa w tym okresie znacznej redukcji. Piotr rozumiał jednak doniosłość tego etapu w indywi­dualnych losach każdego z nas i nie re­zygnował z wizji doce­lowej - harmonizacji ze standardami światowymi.

Dawał temu wyraz w swoich wystąpieniach „Z teki Prezesa” zamieszczanych w kolej­nych numerach kwartalnika „Rzecznik Paten­towy” z lat 1993-1997. Przed nami wszak – przypominał - w niedalekiej przyszłości zderzenie z praktyką przed Europej­skim Urzędem Patentowym ... Okres dochodzenia Pol­ski do przystąpienia do konwencji o patencie europejskim to dla naszego środo­wiska czas adaptacji do europejskich wymagań kwalifikacyjnych oraz norm etycznych obowiązujących naszych europejskich kolegów. Taryfa ulgowa na starcie, jaka kusi na naszym polskim podwórku, zdaniem Piotra - w dłuższej perspektywie czasowej - może okazać się zgubna. Przecież, jedynie trudne warunki hartują i dają możność przetrwania rzeczywistej kon­frontacji z realiami wolnego i jednolitego rynku europejskiego. W nekrologach, jakie ukazały się po śmierci Piotra w lokalnych i krajo­wych dziennikach znalazła się długa lista jego dokonań. Starczyłoby ich na wiele pracowitych życiorysów. Pozostały jednak także i plany i wizje niezreali­zowane. Ostatnim jego dojrzałym dziełem tego rodzaju był projekt usytuowania i zakresu działania Sądu Patentowego. Wielka to szkoda i strata, że nie dane Mu będzie zasiadanie w składach orzekających tego przyszłościowego organu, gdzie cały Jego dorobek, szerokie doświadczenie i głębokie poczucie prawo­rządności mogłyby zaowocować istotnym i dojrzałym wpływem na kształto­wa­nie praktyki jurydycznej tego organu, stanowiącego nowy ele­ment przebudo­wywanego systemu ustroju sądowniczego w Polsce.

Miał wiele szacunku i uznania dla twórczości zarówno technicznej, jak i artystycznej, a w swojej szerokiej praktyce zawsze wykazywał dbałość o interesy twórców. Ojciec Piotra był aktywnym wynalazcą, a saga rodzinna głosiła, że jego dorobek wynalazczy umożliwił rodzinie przetrwanie trudów okupacji. Dla całego naszego środowiska zawodowego, przedwczesne odejście Piotra było niepowetowaną i dotkliwą stratę. Pamiętajmy Jego codzienną dewizę: „Rzetelność zawodowa przede wszystkim! Reszta jest jedynie jej prostą i bezpośrednią konsekwencją”. Niech będzie ona drogowskazem i mottem na­szych działań w życiu zawodowym i samorządo­wym.